Nie od dziś wiemy, że w sezonie olimpijskim mistrzostwa świata zawsze są w okrojonym składzie. Wiele topowych zawodników, albo kończy karierę, albo odpoczywa po wyczerpujących zawodach. W tym momencie, do "głosu" dochodzą dwie grupy. Pierwsza, to ci którzy do tej pory ocierali się o podium i przed przejściem na sportową "emeryturę" widzą szansę na medal. Druga - ciekawsza - to zawodnicy przejmujący taflę na kolejne cztery lata.
Jest to czas swoistego, tworzenia się nowego łyżwiarskiego układu.
W konkurencji solistek na czele uplasowały się reprezentantki z trzech
kontynentów: 1. Kaori Sakamoto (JPN/ 80.32), 2. Loena Hendrickx (BEL/ 75.00),
3. Mariah Bell (USA/ 72.55). Amerykankę "goni" Young You (KOR/ 72.08)
*Ekaterina Kurakova (POL/ 61.92) jest obecnie 16.*
W parach sportowych najbliżej złota są Amerykanie: 1. Alexa Knierim / Brandon Fraizer (USA/ 76.88), 2. Ashley Cain-Gribble / Timothy LeDuc (USA/ 75.85).
Na trzecim miejscu uplasowali się Riku Miura / Ryuichi Kihara (JPN/ 71.58). Kolejny duet, Karina Safina / Luka Berulava (GEO/ 67.36), nie sięgnął siedemdziesięciu punktów.
Rywalizacja rozpoczęła się od konkurencji pań. Trzydzieści trzy zawodniczki walczyły o 24 miejsca.
Ostatecznie, aby dostać się do finałowej części, trzeba było uzyskać 55.71 pkt. W tamtym roku było to 57.72, więc poziom nie był skrajnie zaniżony, jak można byłoby się spodziewać. Powiedziałabym, że solistki dostały ;) jakiejś nowej mocy i zaprezentowały swoje programy niczym uskrzydlone.
Nie oszukujmy się, że dotychczasowy brak perspektyw na podium, lub co najwyżej wyszarpnięcie
jednej medalowej pozycji, musiały podcinać im skrzydła. W pozostałych
konkurencjach (parowych i solistach) walka o podium, toczyła się, praktycznie między równymi sobie.
Wśród pań, z sezonu na sezon ta wymiana na nowe młodzieńcze siły (bez wątpienia wspaniałe artystki, ale ciągle juniorki), na pewno działały deprymująco. Nawet, gdy panie się zarzekały,
że nie myślą o innych tylko robią swoje, to gdzieś z tyłu głowy musiały się pojawiać czarne myśli.
Wracając do tafli w Montpellier. Nie ma wątpliwości, że liderka po programie krótkim Kaori Sakamoto (JPN) zaprezentowała swój życiowy pokaz. Rekord kariery 80.32 pkt jest tego najlepszym i nieprzesadzonym ;) efektem
Najlepsza w elementach technicznych (z 2A, 3Lz, 3F+3T i z wyłącznie poziomami
4), pokonała rywalki także oceną za komponenty.
Waleczność i dostojeństwo emanowały z każdej części tańca. Chociaż subiektywnie, to opinie o artystycznej stronie występu, były
podzielone: jedna sędzina za "performance" przyznała "10", z kolei inni byli
bardziej sceptyczny i sięgali po 8.75, czy 9.00. W efekcie każdy komponent Kaori przekroczył 9 pkt, ale nie zdobył więcej 9.32.
Na drugim miejscu uplasowała się, niegdyś określana jako siostra słynnego brata, dziś już jako słynna siostra kiedyś słynnego brata. W rodzinnej klasyfikacji Loena Hendrickx (BEL) zdecydowanie wyprzedza Jorika. Chociażby to 8. miejsca na IO w porównaniu do jego 14 lokaty. Ale nie zapominajmy, że Jorik jest teraz jej trenerem, więc ma wkład w sukces siostry.
Wczoraj U Loeny pojawiły się lekkie kłopoty w lądowaniu po 3T (3Lz+3T), ale ratowała
się dzielnie. I koniec końców wyratowała kombinację. Ogólnie program Caruso jak zwykle
płomienny i niepokorny.
3. Mariah Bell (USA/ 72.55) to taka delikatna łyżwiarka. Taki Dzwoneczek (bajkowy Tinkerbell). Program do A River Flows in You jest po prostu piękny.
Mariah miała
lekkie kłopoty (praktycznie niewidoczne) w kombinacji 3F+3T.
Jak już wspomniałam, tuż za Mariah uplasowała się Young You (KOR/ 72.08/ miejsce 4). Niesamowita interpretacja i płynność przejazdu oddały klimat Whirling Winds. W technice wkradły się nieczystości (m.in w 3Lz+3T), ale ogólnie poradziła sobie, na tyle by mieć szanse na podium.
Bez Powerpuff Girls z Sambo-70, pozostałe solistki nie pokusiły się na próby 3A. Szczególnie, nie ryzykowała właśnie Young You, która startowała jako przedostatnia. W tej kwestii, rzeczywiście dziewczyny, przyjęły bezpieczną strategię.
Nie bez szans na podium pozostaje także 5. Alysa Liu (USA), która zdobyła 71.91
pkt.
6. Nicole Schott (GER/ 67.77/ PB) nie jest kandydatką na
podium, ale ma swoją wygraną. To był jej najlepszy i najpewniejszy występ w
karierze. Podobnie bardzo dobrze i na rekord kariery zaprezentowała się 9.
Ekaterina Ryabova (AZE/ 65.52).
W kwestii porównań do zeszłorocznych mistrzostw, najlepsza solistka uzyskała 80.32 pkt, rok temu było to 81.00,
więc znowu nie mamy wielkich strat.
Do rywalizacji w konkurencji par sportowych stanęło 14 duetów. Co oznaczało, że wszystkie przejdą do drugiej rundy. Bez najlepszej piątki z igrzysk (Chiny same zrezygnowały z udziału. A z Rosjan, tak trochę na własne życzenie, "zrezygnowano" ), droga do podium pozostaje szeroooooko otwarta. Jak już pisałam, jest to jedyna i niepowtarzalna szansa na zdobycie cennych krążków przez kończące karierę duety.
Największą ochotę na zwycięstwo mają Amerykanie. Liderzy po SP Alexa
Knierim / Brandon Fraizer (USA/ 76.88) zaprezentowali pewny technicznie (z 3T i 3FTh) a także
dopracowany artystycznie program. Na pierwszy plan wysuwają się taneczne
umiejętności Alexy. Zawodniczka poprzez płynne i sprężyste ruchy ciała
doskonale wyznaczyła klimat House of The Rising Sun. jednym słowem, duet wywarł niesamowite wrażenie.
Ashley Cain-Gribble / Timothy LeDuc (USA/ 75.85) są drudzy. W technice była podpórka Ashley po 3Lo, ale już w wyrzucanym 3Lz nie było wątpliwości, kto rządzi na tafli ;). Ten duet taki jest. Ma niezwykłą pewność siebie. Dzięki czemu, nawet w chwilach niepewności, strona artystyczna pozostaje niewzruszona. Nie są skłonni do rozproszeń, co w White Crown jest o tyle istotne, że w balecie nie ma mowy o improwizacji.
Riku Miura / Ryuichi Kihara (JPN/ 71.58) hmmmmmmm, hmmmm i jeszcze raz hmmmm. No szkoda tego ratowania/ upadku/ nie upadku* po potrójnym wyrzucanym lutzu. Gdyby się udał, albo tylko troszeczkę się nie udał, kto wie czy nie byliby liderami. Ale gdybanie nic nie da... wieczorem trzeba wyjść na lód i wygrać ;).
4. Karina Safina / Luka Berulava (GEO) po raz kolejny udowodnili, że są lepsi niż gruzińscy liderzy ;).
*niepotrzebne skreślić
13. Miejsce dla zawodniczki tej klasy co Kurakova przy nieobecności Rosjanek to porażka.
OdpowiedzUsuńnie rozwija się ta dziewczyna, na samym uroku to nie da się zdobywać medali
OdpowiedzUsuń