Finał par tanecznych i solistów zakończył tegoroczne mistrzostwa świata. Zmagania okazały się nad wyraz szczęśliwe dla gospodarzy, którzy za sprawą Shomy Uno zdobyli trzecie złoto.

Jedynie w tańcach Japończycy nie wywalczyli medalu. Duet Kana Muramoto i Daisuske Takahshi stanął na czele... drugiej dziesiątki (miejsce 11), ale ich taniec dowolny Upiór w operze był tak spektakularny, że zrekompensował widzom brak podium ;).
W strefie medalowej, po raz pierwszy na najwyższym stopniu znaleźli się Madison Chock / Evan Bates (USA/ złoto); po raz pierwszy na jakimkolwiek stopniu podium MŚ znaleźli się Charlène Guignard / Marco Fabbri (ITA/ srebro) i nie po raz pierwszy na trzeciej pozycji znaleźli się Piper Gilles / Paul Poirier (CAN/ brąz).
Konkurencję solistów wygrał Shoma Uno (JPN). Na drugim miejscu, po raz pierwszy w historii wygrał reprezentant Korei Płd Junchwan Cha (KOR). Na trzecim miejscu z historycznym 4A, uplasował się Ilia Malinin (USA).
Ogólnie w finale tańców trudno mówić o wygranych i przegranych. Każdy z
medalowych tańców zasługiwał na złoto. Tak różne w temacie, wzbudziły taką
samą, potężną dawkę emocji i dostarczyły artystycznych wrażeń.
Madison Chock / Evan Bates (USA/ 226.01/ PB) w nadzwyczajnym stylu zdobyli złoto dla Stanów Zjednoczonych. Dla USA jest to pierwsze złoto od dziesięciu lat, gdy Davis/White wygrali je w 2013 r.
Srebrni medaliści
Charlene Guignard / Marco Fabbri (ITA/ 219.85/ PB) niezmiennie
wciągnęli w wir niepokojącej historii My Love Will Never Die. W
zasadzie to nawet bardziej niż kilka tygodni temu. W technice, poza krokami na
jednej nodze, Włosi zdobyli 4 poziomy. Marco miał małe zachwianie w twizzlu,
ale nie na tyle poważne by zaszkodziło im w zdobyciu
rekordu kariery - 131.64.
Brązowi medaliści Piper Gilles / Paul Poirier (CAN/ 217.88) bardziej
już nie mogli wzruszyć. Cudowne przedstawienie zdobyło pięć poziomów 4 i pięć
3, więc startowali z niższą oceną bazową. Jednak ich kroki na jednej nodze z
poziomu 3, w porównaniu do wyników duetów również z poziomami 3, zyskały
najwięcej punktów w ocenie za jakość.
Nie inaczej było na niższych pozycjach. W przypadku par bez medali, również trudno mówić o tym kto był lepszy a kto nie wykorzystał swojego potencjału. Czy to popowe Born this way by Lilah Fear / Lewis Gibson (GBR/ 214.73/ m. 4), soczyste Flamnco by Laurence Fournier Beaudry / Nikolaj Sorensen (CAN/ 214.04 /m. 5), zjawiskowe Rhapsody in blue by Caroline Green / Michael Parsons (USA/ m. 6) czy abstrakcja taneczna Insomnia by Allison Reed i Saulius Ambrulevicius (LTU/ m.7) itd. itd. wspólnie zbudowali kompletne i wzajemnie się uzupełniające widowisko.
~ Podczas konkurencji solistów nie raz zatrzymało się serce ~
Przede wszystkim wówczas, gdy wszystko już wskazywało, że Shoma Uno (JPN/ 301.14) jedzie po zwycięstwo. Nikt i nic nie byłe w stanie go zatrzymać - nawet kontuzjowana kostka!

Czarnym koniem zawodów w Saitamie okazał się
Jun-hwan Cha (KOR/ 296.03/ PB). Na początku kariery, podopieczny Briana Orsera, dał się poznać
jako ten obiecujący solista, ale później bywało różnie. Ten sezon był całkiem
udany (z dwoma brązami na GP), ale ciągle brakowało mu pewnych przejazdów. Ta
pewność przyszła w odpowiednim momencie sezonu! Czysty i wymowny program
No Time To Die James Bond 007 ;) z 4S, 4T i kombinacją 3Lz+3T zapewnił
mu rekordowy wynik 196.39 pkt.
Ilia Malinin (USA/ 288.44) spadł na miejsce trzecie. Dla debiutującego
Amerykanina jest to pierwszy medal MŚ i kolejny historyczny wyczyn.
Osiemnastolatek zapisał się jako ten pierwszy, który na mistrzostwach świata,
wykonał poczwórnego axla.
Malinin miał szanse na złoto, ale w odróżnieniu od Shomy Uno, nie musiał go wygrać.
Początkowo wydawało się, że podopieczny ojca Mailinina, wysoko postawił poprzeczkę, gdy w prognozowanej ocenie przekroczył 115 pkt za technikę. Później (gdy zaczęto sprawdzać obroty) wynik spadł do 107.08. Chociaż pozostał najwyższą notą zawodów.
Co do obrotów poczwórnego axla nie było wątpliwości (4 i pół obrotu). Podobnie i do 4S, czy kombinacji 4T+3T nie było zastrzeżeń. Poważna dokrętka (o ponad 1/4) przytrafiła się w 4Lz (w okmb. 4Lz+1Eu+3S) oraz dwie mniejsze (tj q) w 4F i 4Lz solo. Mimo tego, jakby nie patrząc, Ilia wykonał sześć poczwórnych skoków. W końcu żaden z nich nie został zdegradowany.
Do takich, który rozczarował się swoją notą techniczną, należał m.in.
Daniel Grassl (ITA/ miejsce 12). Prognoza przewidywała ponad 91 pkt.a
zostało 79.45 i spadek z miejsca 8 na 12.
Zaskoczony wynikiem, ale w odwrotnej formie, był 4. Kevin Aymoz (FRA/ 282.97). Francuz fenomenalnie trafił z formą i poprawił swój rekord kariery o blisko 10 pkt.
Podobna radość ogarnęła 5. Jasona Browna (USA/ 280.04), który ustanowiła swój rekord 185.87 pkt. Jason nie skacze skoków poczwórnych, ale jego pozostałe elementy są tak niezwykłe, że nie "odstaje" od czołówki. Za to wszystkich wyprzedza w komponentach ;). I jak uważam, że soliści powinni mieć w programie co najmniej jeden skok poczwórny, to Jasonowi wszystko się "wybacza" ;).
Na koniec warto wspomnieć o 6. Kazuki Tomono (JPN), który popisał się
czarującą Zemstą Nietoperza i awansował o jedno miejsce oraz o
9. Matteo Rizzo (ITA), który po "smutnym" SP (miejsce 13), całkowicie
odmieniony i z nową świeżością porwał publikę w rytm
Talking to the Moon.
Pierwszą dziesiątkę zamyka Adam Siao Him Fa (FRA/ 173.33/ 253.11). Nooo szkoda tego początku - z kłopotliwymi poczwórnymi toeloopami i 3A - od pięknego 4S program nabrał rozmachu i wszystko było, tak jak być powinno.
Po tych zawodach do grona obiecujących solistów weszli Lucas Britschhi (SUI/ miejsce 8) i Mikhail Shaidorov (KAZ/ miejsce 14).
KONIEC
Kurakova żadnej refleksji. Zadowolona z siebie i dalej będzie pracowała z tym trenerem. Czekam zatem na Noelle Streuli, która mam nadzieję wygra MP z Kurakovą. Ona ma o wiele większy talent i potencjał od zakochanej w sobie Rosjanki.
OdpowiedzUsuń