Odpowiedź jest prosta
to jazda figurowa na lodzie.
J.Fernandez |
Na lodowej tafli już od kilku dobrych sezonów muzyka klasyczna przeplata
się z muzyką nowoczesną. Wielokrotnie spotyka się, że dzieło Chopina czy Mozarta
nabiera całkowicie współczesnego brzmienia, a Rock and Roll staje się utworem godnym
występu a filharmonii. Wszystko to staje się możliwe za sprawą wspaniałego
kunsztu naszych dzielnych zawodników, a także ciężkiej pracy trenerów,
choreografów i całego sztabu specjalistów.
Najpiękniej w parach tanecznych.
Od samego początku, gdy tylko zagościli w konkurencji seniorów, para - Tessa Virtue / Scott Moir (CAN) -
ukazała niesamowitą łyżwiarską osobowość. Z roku na rok ich występy jawią się
niczym innym jak – istnym arcydziełem. Dlatego też nie, kto inny jak właśnie
Kanadyjczycy mogli pokusić się na własną, indywidualna aranżację i adaptację
tak dobrze znanego w świecie łyżwiarskim utworu Carmen.
Tessa, jako postać pierwszoplanowa odgrywa silną, pewną siebie i jednocześnie
pozbawioną strachu (co ewidentnie widać w trudnych i gwałtownych podnoszeniach)
i zniewalająca swym wdziękiem kobietę. I tym samym oddaje charakter Carmen,
jaką widzielibyśmy w obecnych czasach. Natomiast Scott po raz kolejny udowodnia,
że jest znakomitym partnerem i uznaje wyższość partnerki. Doskonale poddaje się
jej woli, a jednocześnie podkreśla jej ważność. Wspaniała choreografia porywa, a
precyzyjnie wykonane elementy zachwycają. Szkoda, że w Finale Grand Prix
pojechali na pewnej rezerwie i zamiast oczekiwanej żarliwości przełożyło się to
pewną nerwowość ruchów, co zaważyło na ogólnym obrazie.
M.Davis/Ch.White |
Takiej nerwowości absolutnie nie mieli Meryl Davis/Charlie White (USA). W swoim tańcu dowolnym zaprezentowali
się w nostalgicznym utworze Notre Dame de
Paris - Richarda Cocciante. Spokojna i wzruszająca opowieść o Esmeraldzie zostaje
urzeczywistniona przez Amerykanów. Taniec, jaki prezentują zniewala płynnością
ruchów, pomimo, że zmienia się rytm i dynamika zawodnicy wydają się być
opanowani i niczym bez przygotowania przechodzą między barwnymi i bogatymi
podnoszeniami, Twizzlami, przepięknymi piruetami, a także elementami łączącymi.
Nie ma tu żadnych przestojów, zatrzymań i niepotrzebnych, a psujących efekt
zbyt długich przygotowań. Nie wiem jak tego dokonali, ale jest to godne
najwyższego podziwu.
Po tamtej stronie oceanu zostaje jeszcze jeden duet, może nieco w tle
tych wybitnych, ale równie wyjątkowy. Mowa tu o Kaitlyn Weaver i Andrew Poje (CAN). Ich Humanity in Motion
jest przejmującą, choć napełniającą ciepłem i radością propozycją. Zwiewność i
delikatność występów to już stała domena Kanadyjczyków jednak, w tym sezonie
popracowali nad mimiką, bowiem kilka sezonów wstecz zbyt mocno ujawniali swoje
emocje, gdzie stawało się to w mojej opinii dość przerysowane i nieco
karykaturalne.
Europa sięga gwiazd
Pechalat/Bourzat |
Na tafli w Europie odbywa się nie mniejsza rywalizacja niż na
Amerykańskim gruncie. Na czele na pewno mamy duet Natalie Pechalat / Fabian Bourzat (FRA). Ich pogramy zawsze są
dopracowanym przedstawieniem. Mieliśmy już Mumię,
był zakochany Charlie Chaplin, Musical Koty, a teraz stawiają na dzieci
kwiaty i muzykę Rolling Stones. Show,
jakie prezentują w tym sezonie wymaga nie lada talentu by w dyscyplinie
wymagającej skupienia, zaprezentować się na całkowitym luzie, uzewnętrzniając
bunt przeciw normom. Wyszukane kompozycje podnoszeń czy energiczne sekwencje
kroków znakomicie oddają charakter zarówno Rock and Rolla i niemal wykrzykują
hippisowskie hasła Peace and Love. Taki
performance zdecydowanie rozbudza w widowni ich radosną stronę. Drugim szalenie
mocnych i charakternym duetem są reprezentanci Włoch, czyli Anna Cappellini / Luca Lanotte. Konwencjonalne
ujęcie Carmen, przełożone z języka
opery na lód, ponownie uwydatnia postać partnerki. Anna w tradycyjnej, płomiennej
czerwieni swoim „wkładem” w postać
Carmen intryguje i onieśmiela. W przeciwieństwie do Tessy Virtue nie jest tak dynamiczną
i gwałtowną, lecz uwodzicielską, namiętną i ognistą kochanką.
Cóż by to były za zawody, gdyby nie
pojawiła się Tosca?
Ekaterina Bobrowa / Dimitri
Soloviev (RUS) stanęli na wysokości zadania i w drugiej części tańca
dowolnego wykorzystują fragment tej poruszającej opery. Mało tego Rosjanie poszli
o krok dalej i połączyli ją z muzyką z westernu (Man with a harmonica), dzięki czemu powstała bardzo poruszająca i oryginalna
kompozycja. Jest to kolejny duet, o
ugruntowanej pozycji, który mógł pozwolić sobie na taki eksperyment i odnieść
sukces w postaci zaskoczenia, zaciekawienia, a przede wszystkim zachwytu nad
atrakcyjną fabułą. Już sama radykalna zmiana natężenia emocji, jaką zafundował
nam duet w swoich obecnych programach (z pełnych grozy na spokojne i
romantyczne) budzi swoistego rodzaju konsternację, ale by tego było mało to dodatkowo
zafundowali nam niekonwencjonalną i westernową Toscę. I nie da się ukryć, że zapewniają zarówno sędziom jak i widowni
mocnych wrażeń. Nie sposób także pominąć Niemieckiego duetu, Nelli Zhiganshina/ Alexander Gazsi,
którzy zawody uatrakcyjniają spektakularnym rodem z miasteczka Haloween
widowiskiem. Może nie są najwyżej notowani i ich technika budzi wiele
zastrzeżeń, ale za to nadrabiają dobrą zabawą.
Nigdzie indziej jak właśnie w tańcach odnaleźć można szeroki wachlarz
propozycji, gdy Elena Ilinykh i Nikita Katsalapov (RUS) przedstawiają
stonowany obraz „Uwierz w ducha”, a Ekaterina Razianova / Ilia Tkachenko
(RUS) pomimo różnego repertuaru swymi nienagannymi manierami przenoszą nas na
dworskie bale.
Notre Dame, Charlie Chaplin i rock’n’roll w
wydaniu solistów.
Yuzuru Hanyu (JPN) postawił na
melancholię w Paryżu opowiadając historię Notre
Dame. Zresztą motyw Paryża przyświeca mu także programie krótkim. Hanyu w zeszłym
sezonie zasłyną z finezyjnych piruetów (np. piruet Billeman), a w tym sezonie już,
jako trzecioroczny, doświadczony senior wprowadził poczwórnego Salchowa. Jego
wysublimowane propozycje stanowią idealne przełożenie dźwięków muzyki na lód.
Chociaż z racji tak młodego wieku, aż prosi się żeby, Yuzuru dodał pewną
młodzieńczą promienność, bowiem jego dojrzałe skupienie zamiast zamierzonego
liryzmu czasem wywołuje smutek. Ale widocznie taka jego subtelna natura, która
z biegiem lat zapewni mu niekwestionowaną sławę. U Javiera Fernandeza (ESP) w żadnym wypadku nie brakuje
hiszpańskiego, ognistego temperamentu. Jako barwny aktor na lodzie po raz
kolejny przenosi nas w świat błyszczących reflektorów najpierw wcielając się w
tajemniczego i intrygującego Zorro by
później odkryć przed nami zabawną twarz uroczego Charlie Chaplina. Hiszpan po mistrzowsku prezentuje do perfekcji wypracowaną
niezdarność swojego bohatera, który w tej pozornej otoczce skacze 4S, a także imponuje
najwyższej klasy piruetami. Naturalny wdzięk, umiejętność zabawiania widza (i
myślę, że sędziów) oraz świeży obraz wyśmienitego łyżwiarstwa mogą być przepustką
do Tytułu Mistrza Europy.
B.Joubert |
Plany na pewno będzie chciał mu popsuć trzykrotny Mistrz
starego Kontynentu - Brian Joubert (FRA),
– który nie miał zbyt wielu okazji by ostatnio rywalizować z najlepszymi. Przez
wiele lat słyną z ambitnych skoków i fighterskiej postawy wobec techniki. Czasy
się zmieniają i Brian chcąc pozostać na topie, poszukuje swojej artystycznej duszy.
Z sezonu na sezon eksperymentuje z doborem muzyki by móc zaprezentować szeroką
gamę komponentów. Jest to o tyle trudne, że Joubert sprawdza się w muzyce o intensywnym
brzmieniu (James Bond, czy Metallica), w których nie ma
odpowiedniej chwili by wprowadzić wysmakowane połączenia czy kunsztowne
piruety. W tym sezonie, Aeordynamic,
czy muzyka z filmu Incepcja wydają
się być odpowiednim wyborem dla Francuza. Od razu można zauważyć łatwość i swobodę
interpretacji. W programie krótkim
energetyzuje sekwencją kroków (szczególnie momentem, kiedy wykonuje je w
miejscu). I choć to znany element powtarzany od kilku sezonów to nadal na
widowni wywołuje szalony entuzjazm i gromkie brawa. W programie dowolnym, nieco
spokojniejszym, ale z niepokojącym uczuciem obezwładnienia, swoją kompozycją
przenosi nas w senną bezwolność. Znakomicie naświetlając i intensyfikując
główną ideę filmu, czyli, zawładnięcie umysłem człowieka. Jest to łyżwiarska
adaptacja snu we śnie według Briana Jouberta. Można byłoby jeszcze ulepszyć ten
program i wzbogacić tanecznie, ale zapewne tak się nie stanie, bo plotka
niesie, że Brian pracuje nad nowym programem dowolnym tym razem do ścieżki
dźwiękowej z filmu Gladiator (teraz ma taki program na pokazach).
Jego rodak Florent Amodio
(FRA) dwoi się i troi, by zyskać w każdym segmencie oceny. Brazylijska dusza
odżywa na tafli i swą żywiołowością w programie krótkim porywa we Flamenco. Po czym w programie dowolnym
następuje zmiana nastroju i tak Jumping
Jack oraz Broken Sorrowto to nastrojowa
kompozycja ozdobiona nietuzinkową choreografią. Mix wrażeń, jakie zapewnia
Francuz kojarzy się z istotą Samby, która wymaga by każdy mięsień człowieka
tańczył własny rytm tak Floren w każdej minucie tańczy, co innego. Podobnie Daisuke Takahashi (JPN) oferuje
mieszankę stylów. W programie krótkim rozgrzewa rock and rollem, natomiast w programie dowolnym sięga po
nietuzinkową operę o przewrotnym tytule I
Pagliacci - Ruggero Leoncavallo (Pajace). Utwór bynajmniej nie ma nic wspólnego z powszechną błazenadą i dzięki
nieszablonowej choreografii i niezwykłym umiejętnościom interpretacji, Takahashi
budzi trwogę i z coraz głębszą dramaturgią realizuje złożony portret postaci.
Jej wysokość muzyka poważna
Muzyka klasyczna nieznośni mistyfikacji i nie wybacza niestaranności
wykonania. Łyżwiarze lepiej niech nie
sięgają po taki rodzaj sztuki, gdy nie posiadają odpowiedniej wrażliwości i nie
są w stanie zilustrować dzieła, podkreślając jego wszechstronną maestrię. Choć
wcale nie oznacza to, że jest zabroniona wręcz paradoksalnie taki typ muzyki
jest od wieków kojarzony i związany z łyżwiarstwem figurowym.
Patrick Chan szczególnie
upodobał sobie najlepszych klasyków. Wysoko cenione umiejętności łyżwiarskie i
komponenty oraz wiara w swój wirtuozerski styl powoduje, że w tym sezonie prezentuje
się w towarzystwie S. Rachmaninova oraz G. Pucciniego. Szkoda, że dublowanie wspaniałego
wyboru pociąga u Kanadyjczyka wrażenie dublowanie stylu. Programy, są na pewno dobrze
zinterpretowane, zawierają wyrafinowaną prace rąk, zachwycające i wręcz
baletowe kroki jednak stanowią iluzje wzajemnego odzwierciedlenia. Pomimo, że
program dowolny jest ożywiony i radośniejszy Patrick stosuje podobny styl.
Osobno programy wyśmienite, oglądając jeden po drugim nieco nużą. Dodam
jeszcze, że przez wiele sezonów Chan odcinał się od skoków poczwórnych. Wymogi
regulaminowe oraz zaciekła walka o podium skłoniła go do wprowadzenia do swoich
programów poczwórnego Toeloopa, skakanego zarówno solo jak i w kombinacji. I
dzięki temu Chan oprócz wysokich not za komponenty zyskuje także w ocenie za
elementy techniczne i jest niekwestionowanym liderem na międzynarodowej arenie.
W klasyce odnajduje się także Takahiko
Kozuka (JPN), Japończyk jest kolejnym zawodnikiem o ambitnej technice i tradycyjnym
podejściu do programów dlatego jego wybór padł na Concert
Overture K. Szymanowskiego oraz Introduction
et Rondo Capriccioso Op. 28 by Camille Saint-Saens. W tym sezonie na szczęście
prezentuje coraz dojrzalszy styl, który od razu przekłada się na poetykę
dzieła. Jeszcze brakuje mu pewnej swobody, by programy stały się bardziej
przystępne, ale z sezonu na sezon nabiera tej wymaganej ogłady.
Duet Yuko Kavaguti / Alexander
Smirnov (RUS) stają się wizytówką klasyków. Posiadają elegancki i naturalny
dar interpretacji największych mistrzów, a przy tym wprowadzić własny
niepowtarzalny styl. Szczególnie Yuko wręcz bawi swoimi nietuzinkowymi
wariacjami, podnoszeniami czy elementami łączącymi, a to wszystko niemal ponad
głową partnera.
Niebezpieczeństwo na lodzie
Groźne akrobacje to domena w parach sportowych. Każde z podnoszeń budzi
ekscytację i strach. Pary prześcigają się w ich rozbudowie by zyskać na
wartości, a przy okazji budząc na widowni grozę. W tej kwestii Europa ma się,
czym szczycić, trzy duety osiągają najwyższe poziomy i plasują się w czołówce
umiejętności.
Chociaż Tatiana Volosozhar / Maxim
Trankov (RUS), w tym segmencie wypadają nieco słabiej. Na tle całości ich wyrafinowanych
elementów, podnoszenia są mniej wyszukane, choć bardzo estetyczne. Wspólną
cechą dwóch programów (Ojciec Chrzestny
oraz Violin Muse) jest pewne dajce
się wyczuć wyrachowanie. Ich szalenie sensualny program krótki jest bardziej mieszanką
zmysłowości wyrafinowanych kochanków, niż gorącym i namiętnym romansem. Podobna
powściągliwość daje się zauważyć w programie dowolnym. Wspaniale odegrane
kreacje wciągają, pasjonują i intrygują zainteresowanego i podejrzliwego
odbiorcę.
A.Savchenko/R.Szolkowy |
Cieplejszy wizerunek wprowadzają reprezentanci Niemcy - Aliona Savchenko / Robin Szolkowy
zdecydowanie wyrażają przyjazne emocje. Jak do tej pory nie było zbyt wielu
okazji do podziwia tej pary, ale na pewno głęboko w pamięci zapadają ich
oryginalne i barwne kreacje, (które na NRW uległy jednak zmianie). Pracowita i
ambitna Aliona, na pewno nie odpuści i na Mistrzostwach Europy razem z Robinem
dostarczy nieskazitelnych przedstawień. Jest ot kolejny znakomity i utytułowany
duet, który mógł wprowadzić własny punkt widzenia na klasyczne Bolero, by zaimponować i nie zawieść
oczekiwań. Zdecydowanie swoim programem przykuwają uwagę nawet największych
sceptyków.
Młody duet Vera Bazarowa / Yuri Larionov
(RUS) nie eksperymentuje, ale porywa swoim Spartakusem.
Rzadko się zdarza by programy par sportowych były tak napięte i bez „pustych”
miejsc pozostawianych na nieco wytchnienia lub przygotowania do dalszych części.
Rosjanie prezentują istny tajfun energii i w końcu doczekali się (całkowicie
zasłużenie) uznania w ocenie za komponenty. Praca, jaką włożyli w program
przynosi efekty w postaci znakomicie opowiedzianej historii.
Qing Pang / Jian Tong (CHN)
jak zwykle zachwycają interpretacją żywiołowego Paso Doble oraz wzbudzają zadumę kompozycją dźwięków ze ścieżki
dźwiękowej z filmu Enigma. Brak
systematyczności w postaci udanych skoków oraz zbyt sztywne wykonanie zdradza,
że Chińczycy nie oswoili się do końca z obecną propozycją programów, chociaż w
Finale prezentowali coraz większą „artystyczną” formę. Takiego problemu ze skocznością nie widać u duetu,
Meagan Duhamel / Eric Radford (CAN).
Mała atomówka wiedzie prym zarówno przed partnerem, jaki i zapewne przed
trenerem. To ona narzuca rytm i decyduje się na potrójne Lutze. Jej nieopanowany
temperament ujawnia się nawet w nastrojowej propozycji „Angel”. Jest to niekonwencjonalna mieszanka spokojnej muzyki oraz
energicznego stylu i szalonej determinacji Meagan.
Kobieca wrażliwość
M.Asada |
Konkurencja solistek od razu przywodzi skojarzenie z delikatnością,
lekkością, uczuciowością, a przede wszystkim niekończącym się pięknem.
Zawodniczki z trzech kontynentów prezentują niby odmienny, ale równie uroczy i
porywający styl. I tak Mao Asada (JPN)
zarówno w I got rhythm oraz przy dźwiękach Jeziora łabędziego zachwyca zwiewnością,
baletową precyzją, a w szczególności dziewczęcą wdzięcznością. Prze ten urok
Japonki nie sposób oderwać się od programu. Jej taneczny perfekcjonizm mógłby
służyć, za wzór do tworzenia tancerek w pozytywkach. W shorcie Asada zachwyca skacząc
niczym natchniona i niesiona muzyką, a w programie dowolnym imponuje perfekcją,
jako królewska Odetka (Jezioro łabędzie). Natomiast trzecią odsłoną Mao Asady
jest bajkowa postać Merry Poppins (pokazy). I w każdej z odgrywanych ról
realizuje się w najdrobniejszym szczególe.
Kolejną księżniczką na lodzie jest Finka Kiira Korpi. W jej programach jest wszystko takie cukierkowe i
słodkie. Jeżeli ma się ochotę na prześliczne, rozczulające i dziewczęce
programy to zdecydowanie polecam zarówno The
Girl with Flaxen Hair (SP) oraz Once
upon a Time In America(FP), a także większość programów z sezonów
poprzednich.
Gdy z kolei poszukuje się klasyki z charakterem to programy Ashley Wagner (USA) spełnią wszelkiego
rodzaju kryteria. Zarówno Red Violin oraz Samson i Delilah łączy narastające napięcie, czy niepokój, co
będzie dalej. W programie dowolnym z coraz większą determinacją i zdecydowaniem
Ashley odgrywa rolę gotowej do zemsty bohaterki. A przy tym wszystko wykonane bardzo
lekko i tanecznie, bez pretensjonalnie, a jednak z właściwa pewnością siebie
oraz z amerykańską wola zwycięstwa. W trakcie występu widz zostaje wciągnięty w
jej gwałtowny taniec i porywającą acz tragiczną historię Samsona i Dalili. W
programach tej zawodniczki na próżno jest szukać wyciszenia czy ukojenia. To
znów odnajdziemy w propozycjach doskonałej i pełnej gracji Koreanki. Yu-Na Kim (KOR) bo o niej mowa, wraca
do rywalizacji z jeszcze większym łyżwiarskim potencjałem i talentem. Królowa
interpretacji, choreografii i artystycznych łączeń porusza się majestatycznie i
czarująco. Pracuje całą swoją drobną postacią, nie pozostawiając w swoich
programach żadnych wolnych lub niewykorzystanych przestrzeni. Nie ważne czy to
jest Pocałunek Wampira, czy Les Miserables Yu-Na prezentuje się
powabnie i z nieskazitelnym urokiem. Podobnie Carolina Kostner (ITA) pokusiła się na klasykę i wybrała melodyjne Bolero, a które zaprezentowała w Zagrzebiu (na Golden
Spin). Jest to kolejny wspaniały wybór, w którym Carolina tańczy niczym
natchniona. Nienaganny styl, znakomita i uznana od lat interpretacja oraz
naturalna charyzma Włoszki sprawia, że Bolero
staję się wyszukaną formą łyżwiarstwa.
A wrażliwość nie jedno ma imię
Elena Gedevanishvili (GEO),
Alena Leonova (RUS) czy Ksenia Makarova (RUS) to solistki o wspaniałych
możliwościach, ale słabej odporności na stres. W tym sezonie, odmieniona
Gruzinka, zaskarbiła sobie sympatię inscenizacją Don Kiszota. Oby jej walka ze słabszymi skokami nie odzwierciadlała
walki Don Kiszota z wiatrakami, bo
całość programu zaprezentowana niezwykle widowiskowo i charakternie. Jej short
- Lista Szindlera jest płomiennym i
porywającym tańcem wykonanym z niezwykłą subtelnością i oszałamiającą pracą nad
wykończeniem każdego elementu.
Wspomniane dwie Rosjanki również cechują się niebagatelnymi
umiejętnościami prezentowania swoich programów. Alena Leonora po raz kolejny porywa do tańca w Hinduskim Hip Hopie, a Ksenia
Makarova wzrusza i porywa za serce programem krótkim (Maria and the Violin's String – Ashram). Przy okazji Rosjanek nie sposób
także nie wspomnieć o dwóch mistrzyniach piruetów ( tj. Julia Lipnitskaia,
Adelina Sotnikova) oraz mistrzyni skoków (Elizaveta Tutktamisheva), które
imponują techniką, ale jeszcze ich style są zbyt młodzieńcze. Jednak wiek i
doświadczenie mają ogromny wpływ, aby ten ukryty talent mógł w pełni
rozkwitnąć.
O zawodnikach można byłoby opowiadać w nieskończoność. Każdy z nich prezentuje swój własny
niepowtarzalny i indywidualny temperament. Bo tylko Akiko Suzuki (JPN) może przenieść nas w fascynujący i tajemniczy
świat Cirque du Soleil, a Valentina Marchei (ITA) stworzyć własny,
bezceremonialny świat „Artysty”. Jedynie
Jeremy Abbott (USA) potrafi oczarować
tanecznymi sekwencjami w Bring Him Home,
a Tomas Verner wciągnąć do wspólnej
zabawy w sing, sing, czy
interpretacji Draculi.
Tylko w parach sportowych Ksenia
Stolbova / Fedor Klimov (RUS), stawiając na przyjemną grozę obrazowo prezentują
się w Wywiadzie z Wampirem i Rodzinie Adamsów. Natomiast Włosi Stefania Berton / Ondrej Hotarek udowadniają,
że Rolling Stons to nie tylko muzyka
dla par tanecznych.
Kilka lat temu, kto by przypuszczał, że jest to w ogóle muzyka stworzona
do łyżwiarstwa figurowego??
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Moi Drodzy!
Proszę o niekomentowanie, słuszności czy braku słuszności, decyzji wykluczenia Rosjan z zawodów. Znając życie na blogu powstałby wielki zgrzyt, który przysłoniłby piękno sportu.
Dziękuję :)