środa, 19 grudnia 2012

Co łączy Charlie Chaplina z Rolling Stonesami?

Odpowiedź jest prosta to jazda figurowa na lodzie.
J.Fernandez

Na lodowej tafli już od kilku dobrych sezonów muzyka klasyczna przeplata się z muzyką nowoczesną. Wielokrotnie spotyka się, że dzieło Chopina czy Mozarta nabiera całkowicie współczesnego brzmienia, a Rock and Roll staje się utworem godnym występu a filharmonii. Wszystko to staje się możliwe za sprawą wspaniałego kunsztu naszych dzielnych zawodników, a także ciężkiej pracy trenerów, choreografów i całego sztabu specjalistów. 



Najpiękniej w parach tanecznych.

Od samego początku, gdy tylko zagościli w konkurencji seniorów, para - Tessa Virtue / Scott Moir (CAN) - ukazała niesamowitą łyżwiarską osobowość. Z roku na rok ich występy jawią się niczym innym jak – istnym arcydziełem. Dlatego też nie, kto inny jak właśnie Kanadyjczycy mogli pokusić się na własną, indywidualna aranżację i adaptację tak dobrze znanego w świecie łyżwiarskim utworu Carmen.
Tessa, jako postać pierwszoplanowa odgrywa silną, pewną siebie i jednocześnie pozbawioną strachu (co ewidentnie widać w trudnych i gwałtownych podnoszeniach) i zniewalająca swym wdziękiem kobietę. I tym samym oddaje charakter Carmen, jaką widzielibyśmy w obecnych czasach. Natomiast Scott po raz kolejny udowodnia, że jest znakomitym partnerem i uznaje wyższość partnerki. Doskonale poddaje się jej woli, a jednocześnie podkreśla jej ważność. Wspaniała choreografia porywa, a precyzyjnie wykonane elementy zachwycają. Szkoda, że w Finale Grand Prix pojechali na pewnej rezerwie i zamiast oczekiwanej żarliwości przełożyło się to pewną nerwowość ruchów, co zaważyło na ogólnym obrazie.

M.Davis/Ch.White
Takiej nerwowości absolutnie nie mieli Meryl Davis/Charlie White (USA). W swoim tańcu dowolnym zaprezentowali się w nostalgicznym utworze Notre Dame de Paris - Richarda Cocciante. Spokojna i wzruszająca opowieść o Esmeraldzie zostaje urzeczywistniona przez Amerykanów. Taniec, jaki prezentują zniewala płynnością ruchów, pomimo, że zmienia się rytm i dynamika zawodnicy wydają się być opanowani i niczym bez przygotowania przechodzą między barwnymi i bogatymi podnoszeniami, Twizzlami, przepięknymi piruetami, a także elementami łączącymi. Nie ma tu żadnych przestojów, zatrzymań i niepotrzebnych, a psujących efekt zbyt długich przygotowań. Nie wiem jak tego dokonali, ale jest to godne najwyższego podziwu.

Po tamtej stronie oceanu zostaje jeszcze jeden duet, może nieco w tle tych wybitnych, ale równie wyjątkowy. Mowa tu o Kaitlyn Weaver i Andrew Poje (CAN). Ich Humanity in Motion jest przejmującą, choć napełniającą ciepłem i radością propozycją. Zwiewność i delikatność występów to już stała domena Kanadyjczyków jednak, w tym sezonie popracowali nad mimiką, bowiem kilka sezonów wstecz zbyt mocno ujawniali swoje emocje, gdzie stawało się to w mojej opinii dość przerysowane i nieco karykaturalne.

Europa sięga gwiazd

źródło Google
Pechalat/Bourzat
Na tafli w Europie odbywa się nie mniejsza rywalizacja niż na Amerykańskim gruncie. Na czele na pewno mamy duet Natalie Pechalat / Fabian Bourzat (FRA). Ich pogramy zawsze są dopracowanym przedstawieniem. Mieliśmy już Mumię, był zakochany Charlie Chaplin, Musical Koty, a teraz stawiają na dzieci kwiaty i muzykę Rolling Stones. Show, jakie prezentują w tym sezonie wymaga nie lada talentu by w dyscyplinie wymagającej skupienia, zaprezentować się na całkowitym luzie, uzewnętrzniając bunt przeciw normom. Wyszukane kompozycje podnoszeń czy energiczne sekwencje kroków znakomicie oddają charakter zarówno Rock and Rolla i niemal wykrzykują hippisowskie hasła Peace and Love. Taki performance zdecydowanie rozbudza w widowni ich radosną stronę. Drugim szalenie mocnych i charakternym duetem są reprezentanci Włoch, czyli Anna Cappellini / Luca Lanotte. Konwencjonalne ujęcie Carmen, przełożone z języka opery na lód, ponownie uwydatnia postać partnerki. Anna w tradycyjnej, płomiennej czerwieni swoim „wkładem” w postać Carmen intryguje i onieśmiela. W przeciwieństwie do Tessy Virtue nie jest tak dynamiczną i gwałtowną, lecz uwodzicielską, namiętną i ognistą kochanką.

Cóż by to były za zawody, gdyby nie pojawiła się Tosca?

Ekaterina Bobrowa / Dimitri Soloviev (RUS) stanęli na wysokości zadania i w drugiej części tańca dowolnego wykorzystują fragment tej poruszającej opery. Mało tego Rosjanie poszli o krok dalej i połączyli ją z muzyką z westernu (Man with a harmonica), dzięki czemu powstała bardzo poruszająca i oryginalna kompozycja.  Jest to kolejny duet, o ugruntowanej pozycji, który mógł pozwolić sobie na taki eksperyment i odnieść sukces w postaci zaskoczenia, zaciekawienia, a przede wszystkim zachwytu nad atrakcyjną fabułą. Już sama radykalna zmiana natężenia emocji, jaką zafundował nam duet w swoich obecnych programach (z pełnych grozy na spokojne i romantyczne) budzi swoistego rodzaju konsternację, ale by tego było mało to dodatkowo zafundowali nam niekonwencjonalną i westernową Toscę. I nie da się ukryć, że zapewniają zarówno sędziom jak i widowni mocnych wrażeń. Nie sposób także pominąć Niemieckiego duetu, Nelli Zhiganshina/ Alexander Gazsi, którzy zawody uatrakcyjniają spektakularnym rodem z miasteczka Haloween widowiskiem. Może nie są najwyżej notowani i ich technika budzi wiele zastrzeżeń, ale za to nadrabiają dobrą zabawą.
Nigdzie indziej jak właśnie w tańcach odnaleźć można szeroki wachlarz propozycji, gdy Elena Ilinykh i Nikita Katsalapov (RUS) przedstawiają stonowany obraz „Uwierz w ducha”, a Ekaterina Razianova / Ilia Tkachenko (RUS) pomimo różnego repertuaru swymi nienagannymi manierami przenoszą nas na dworskie bale.

Notre Dame, Charlie Chaplin i rock’n’roll w wydaniu solistów.

Yuzuru Hanyu (JPN) postawił na melancholię w Paryżu opowiadając historię Notre Dame. Zresztą motyw Paryża przyświeca mu także programie krótkim. Hanyu w zeszłym sezonie zasłyną z finezyjnych piruetów (np. piruet Billeman), a w tym sezonie już, jako trzecioroczny, doświadczony senior wprowadził poczwórnego Salchowa. Jego wysublimowane propozycje stanowią idealne przełożenie dźwięków muzyki na lód. Chociaż z racji tak młodego wieku, aż prosi się żeby, Yuzuru dodał pewną młodzieńczą promienność, bowiem jego dojrzałe skupienie zamiast zamierzonego liryzmu czasem wywołuje smutek. Ale widocznie taka jego subtelna natura, która z biegiem lat zapewni mu niekwestionowaną sławę. U Javiera Fernandeza (ESP) w żadnym wypadku nie brakuje hiszpańskiego, ognistego temperamentu. Jako barwny aktor na lodzie po raz kolejny przenosi nas w świat błyszczących reflektorów najpierw wcielając się w tajemniczego i intrygującego Zorro by później odkryć przed nami zabawną twarz uroczego Charlie Chaplina. Hiszpan po mistrzowsku prezentuje do perfekcji wypracowaną niezdarność swojego bohatera, który w tej pozornej otoczce skacze 4S, a także imponuje najwyższej klasy piruetami. Naturalny wdzięk, umiejętność zabawiania widza (i myślę, że sędziów) oraz świeży obraz wyśmienitego łyżwiarstwa mogą być przepustką do Tytułu Mistrza Europy. 
B.Joubert
Plany na pewno będzie chciał mu popsuć trzykrotny Mistrz starego Kontynentu - Brian Joubert (FRA), – który nie miał zbyt wielu okazji by ostatnio rywalizować z najlepszymi. Przez wiele lat słyną z ambitnych skoków i fighterskiej postawy wobec techniki. Czasy się zmieniają i Brian chcąc pozostać na topie, poszukuje swojej artystycznej duszy. Z sezonu na sezon eksperymentuje z doborem muzyki by móc zaprezentować szeroką gamę komponentów. Jest to o tyle trudne, że Joubert sprawdza się w muzyce o intensywnym brzmieniu (James Bond, czy Metallica), w których nie ma odpowiedniej chwili by wprowadzić wysmakowane połączenia czy kunsztowne piruety. W tym sezonie, Aeordynamic, czy muzyka z filmu Incepcja wydają się być odpowiednim wyborem dla Francuza. Od razu można zauważyć łatwość i swobodę interpretacji.  W programie krótkim energetyzuje sekwencją kroków (szczególnie momentem, kiedy wykonuje je w miejscu). I choć to znany element powtarzany od kilku sezonów to nadal na widowni wywołuje szalony entuzjazm i gromkie brawa. W programie dowolnym, nieco spokojniejszym, ale z niepokojącym uczuciem obezwładnienia, swoją kompozycją przenosi nas w senną bezwolność. Znakomicie naświetlając i intensyfikując główną ideę filmu, czyli, zawładnięcie umysłem człowieka. Jest to łyżwiarska adaptacja snu we śnie według Briana Jouberta. Można byłoby jeszcze ulepszyć ten program i wzbogacić tanecznie, ale zapewne tak się nie stanie, bo plotka niesie, że Brian pracuje nad nowym programem dowolnym tym razem do ścieżki dźwiękowej z filmu Gladiator (teraz ma taki program na pokazach).
Jego rodak Florent Amodio (FRA) dwoi się i troi, by zyskać w każdym segmencie oceny. Brazylijska dusza odżywa na tafli i swą żywiołowością w programie krótkim porywa we Flamenco. Po czym w programie dowolnym następuje zmiana nastroju i tak Jumping Jack oraz Broken Sorrowto to nastrojowa kompozycja ozdobiona nietuzinkową choreografią. Mix wrażeń, jakie zapewnia Francuz kojarzy się z istotą Samby, która wymaga by każdy mięsień człowieka tańczył własny rytm tak Floren w każdej minucie tańczy, co innego. Podobnie Daisuke Takahashi (JPN) oferuje mieszankę stylów. W programie krótkim rozgrzewa rock and rollem, natomiast w programie dowolnym sięga po nietuzinkową operę o przewrotnym tytule I Pagliacci - Ruggero Leoncavallo (Pajace). Utwór bynajmniej nie ma nic wspólnego z powszechną błazenadą i dzięki nieszablonowej choreografii i niezwykłym umiejętnościom interpretacji, Takahashi budzi trwogę i z coraz głębszą dramaturgią realizuje złożony portret postaci.

Jej wysokość muzyka poważna

Muzyka klasyczna nieznośni mistyfikacji i nie wybacza niestaranności wykonania.  Łyżwiarze lepiej niech nie sięgają po taki rodzaj sztuki, gdy nie posiadają odpowiedniej wrażliwości i nie są w stanie zilustrować dzieła, podkreślając jego wszechstronną maestrię. Choć wcale nie oznacza to, że jest zabroniona wręcz paradoksalnie taki typ muzyki jest od wieków kojarzony i związany z łyżwiarstwem figurowym.
Patrick Chan szczególnie upodobał sobie najlepszych klasyków. Wysoko cenione umiejętności łyżwiarskie i komponenty oraz wiara w swój wirtuozerski styl powoduje, że w tym sezonie prezentuje się w towarzystwie S. Rachmaninova oraz G. Pucciniego. Szkoda, że dublowanie wspaniałego wyboru pociąga u Kanadyjczyka wrażenie dublowanie stylu. Programy, są na pewno dobrze zinterpretowane, zawierają wyrafinowaną prace rąk, zachwycające i wręcz baletowe kroki jednak stanowią iluzje wzajemnego odzwierciedlenia. Pomimo, że program dowolny jest ożywiony i radośniejszy Patrick stosuje podobny styl. Osobno programy wyśmienite, oglądając jeden po drugim nieco nużą. Dodam jeszcze, że przez wiele sezonów Chan odcinał się od skoków poczwórnych. Wymogi regulaminowe oraz zaciekła walka o podium skłoniła go do wprowadzenia do swoich programów poczwórnego Toeloopa, skakanego zarówno solo jak i w kombinacji. I dzięki temu Chan oprócz wysokich not za komponenty zyskuje także w ocenie za elementy techniczne i jest niekwestionowanym liderem na międzynarodowej arenie.
W klasyce odnajduje się także Takahiko Kozuka (JPN), Japończyk jest kolejnym zawodnikiem o ambitnej technice i tradycyjnym podejściu do programów dlatego jego wybór padł na  Concert Overture K. Szymanowskiego oraz Introduction et Rondo Capriccioso Op. 28 by Camille Saint-Saens. W tym sezonie na szczęście prezentuje coraz dojrzalszy styl, który od razu przekłada się na poetykę dzieła. Jeszcze brakuje mu pewnej swobody, by programy stały się bardziej przystępne, ale z sezonu na sezon nabiera tej wymaganej ogłady.
Duet Yuko Kavaguti / Alexander Smirnov (RUS) stają się wizytówką klasyków. Posiadają elegancki i naturalny dar interpretacji największych mistrzów, a przy tym wprowadzić własny niepowtarzalny styl. Szczególnie Yuko wręcz bawi swoimi nietuzinkowymi wariacjami, podnoszeniami czy elementami łączącymi, a to wszystko niemal ponad głową partnera.

Niebezpieczeństwo na lodzie

Groźne akrobacje to domena w parach sportowych. Każde z podnoszeń budzi ekscytację i strach. Pary prześcigają się w ich rozbudowie by zyskać na wartości, a przy okazji budząc na widowni grozę. W tej kwestii Europa ma się, czym szczycić, trzy duety osiągają najwyższe poziomy i plasują się w czołówce umiejętności.
Chociaż Tatiana Volosozhar / Maxim Trankov (RUS), w tym segmencie wypadają nieco słabiej. Na tle całości ich wyrafinowanych elementów, podnoszenia są mniej wyszukane, choć bardzo estetyczne. Wspólną cechą dwóch programów (Ojciec Chrzestny oraz Violin Muse) jest pewne dajce się wyczuć wyrachowanie. Ich szalenie sensualny program krótki jest bardziej mieszanką zmysłowości wyrafinowanych kochanków, niż gorącym i namiętnym romansem. Podobna powściągliwość daje się zauważyć w programie dowolnym. Wspaniale odegrane kreacje wciągają, pasjonują i intrygują zainteresowanego i podejrzliwego odbiorcę. 
 
A.Savchenko/R.Szolkowy
Cieplejszy wizerunek wprowadzają reprezentanci Niemcy - Aliona Savchenko / Robin Szolkowy zdecydowanie wyrażają przyjazne emocje. Jak do tej pory nie było zbyt wielu okazji do podziwia tej pary, ale na pewno głęboko w pamięci zapadają ich oryginalne i barwne kreacje, (które na NRW uległy jednak zmianie). Pracowita i ambitna Aliona, na pewno nie odpuści i na Mistrzostwach Europy razem z Robinem dostarczy nieskazitelnych przedstawień. Jest ot kolejny znakomity i utytułowany duet, który mógł wprowadzić własny punkt widzenia na klasyczne Bolero, by zaimponować i nie zawieść oczekiwań. Zdecydowanie swoim programem przykuwają uwagę nawet największych sceptyków.
Młody duet Vera Bazarowa / Yuri Larionov (RUS) nie eksperymentuje, ale porywa swoim Spartakusem. Rzadko się zdarza by programy par sportowych były tak napięte i bez „pustych” miejsc pozostawianych na nieco wytchnienia lub przygotowania do dalszych części. Rosjanie prezentują istny tajfun energii i w końcu doczekali się (całkowicie zasłużenie) uznania w ocenie za komponenty. Praca, jaką włożyli w program przynosi efekty w postaci znakomicie opowiedzianej historii.
Qing Pang / Jian Tong (CHN) jak zwykle zachwycają interpretacją żywiołowego Paso Doble oraz wzbudzają zadumę kompozycją dźwięków ze ścieżki dźwiękowej z filmu Enigma. Brak systematyczności w postaci udanych skoków oraz zbyt sztywne wykonanie zdradza, że Chińczycy nie oswoili się do końca z obecną propozycją programów, chociaż w Finale prezentowali coraz większą „artystyczną” formę.  Takiego problemu ze skocznością nie widać u duetu, Meagan Duhamel / Eric Radford (CAN). Mała atomówka wiedzie prym zarówno przed partnerem, jaki i zapewne przed trenerem. To ona narzuca rytm i decyduje się na potrójne Lutze. Jej nieopanowany temperament ujawnia się nawet w nastrojowej propozycji „Angel”. Jest to niekonwencjonalna mieszanka spokojnej muzyki oraz energicznego stylu i szalonej determinacji Meagan.


Kobieca wrażliwość

M.Asada
Konkurencja solistek od razu przywodzi skojarzenie z delikatnością, lekkością, uczuciowością, a przede wszystkim niekończącym się pięknem. Zawodniczki z trzech kontynentów prezentują niby odmienny, ale równie uroczy i porywający styl. I tak Mao Asada (JPN) zarówno w I got rhythm oraz przy dźwiękach Jeziora łabędziego zachwyca zwiewnością, baletową precyzją, a w szczególności dziewczęcą wdzięcznością. Prze ten urok Japonki nie sposób oderwać się od programu. Jej taneczny perfekcjonizm mógłby służyć, za wzór do tworzenia tancerek w pozytywkach. W shorcie Asada zachwyca skacząc niczym natchniona i niesiona muzyką, a w programie dowolnym imponuje perfekcją, jako królewska Odetka (Jezioro łabędzie). Natomiast trzecią odsłoną Mao Asady jest bajkowa postać Merry Poppins (pokazy). I w każdej z odgrywanych ról realizuje się w najdrobniejszym szczególe.
Kolejną księżniczką na lodzie jest Finka Kiira Korpi. W jej programach jest wszystko takie cukierkowe i słodkie. Jeżeli ma się ochotę na prześliczne, rozczulające i dziewczęce programy to zdecydowanie polecam zarówno The Girl with Flaxen Hair (SP) oraz Once upon a Time In America(FP), a także większość programów z sezonów poprzednich.
Gdy z kolei poszukuje się klasyki z charakterem to programy Ashley Wagner (USA) spełnią wszelkiego rodzaju kryteria. Zarówno Red Violin oraz Samson i Delilah łączy narastające napięcie, czy niepokój, co będzie dalej. W programie dowolnym z coraz większą determinacją i zdecydowaniem Ashley odgrywa rolę gotowej do zemsty bohaterki. A przy tym wszystko wykonane bardzo lekko i tanecznie, bez pretensjonalnie, a jednak z właściwa pewnością siebie oraz z amerykańską wola zwycięstwa. W trakcie występu widz zostaje wciągnięty w jej gwałtowny taniec i porywającą acz tragiczną historię Samsona i Dalili. W programach tej zawodniczki na próżno jest szukać wyciszenia czy ukojenia. To znów odnajdziemy w propozycjach doskonałej i pełnej gracji Koreanki. Yu-Na Kim (KOR) bo o niej mowa, wraca do rywalizacji z jeszcze większym łyżwiarskim potencjałem i talentem. Królowa interpretacji, choreografii i artystycznych łączeń porusza się majestatycznie i czarująco. Pracuje całą swoją drobną postacią, nie pozostawiając w swoich programach żadnych wolnych lub niewykorzystanych przestrzeni. Nie ważne czy to jest Pocałunek Wampira, czy Les Miserables Yu-Na prezentuje się powabnie i z nieskazitelnym urokiem. Podobnie Carolina Kostner (ITA) pokusiła się na klasykę i wybrała melodyjne Bolero,  a które zaprezentowała w Zagrzebiu (na Golden Spin). Jest to kolejny wspaniały wybór, w którym Carolina tańczy niczym natchniona. Nienaganny styl, znakomita i uznana od lat interpretacja oraz naturalna charyzma Włoszki sprawia, że Bolero staję się wyszukaną formą łyżwiarstwa.



A wrażliwość nie jedno ma imię


Elena Gedevanishvili (GEO), Alena Leonova (RUS) czy Ksenia Makarova (RUS) to solistki o wspaniałych możliwościach, ale słabej odporności na stres. W tym sezonie, odmieniona Gruzinka, zaskarbiła sobie sympatię inscenizacją Don Kiszota. Oby jej walka ze słabszymi skokami nie odzwierciadlała walki Don Kiszota z wiatrakami, bo całość programu zaprezentowana niezwykle widowiskowo i charakternie. Jej short - Lista Szindlera jest płomiennym i porywającym tańcem wykonanym z niezwykłą subtelnością i oszałamiającą pracą nad wykończeniem każdego elementu.
Wspomniane dwie Rosjanki również cechują się niebagatelnymi umiejętnościami prezentowania swoich programów. Alena Leonora po raz kolejny porywa do tańca w Hinduskim Hip Hopie, a Ksenia Makarova wzrusza i porywa za serce programem krótkim (Maria and the Violin's String – Ashram). Przy okazji Rosjanek nie sposób także nie wspomnieć o dwóch mistrzyniach piruetów ( tj. Julia Lipnitskaia, Adelina Sotnikova) oraz mistrzyni skoków (Elizaveta Tutktamisheva), które imponują techniką, ale jeszcze ich style są zbyt młodzieńcze. Jednak wiek i doświadczenie mają ogromny wpływ, aby ten ukryty talent mógł w pełni rozkwitnąć.

O zawodnikach można byłoby opowiadać w nieskończoność.  Każdy z nich prezentuje swój własny niepowtarzalny i indywidualny temperament. Bo tylko Akiko Suzuki (JPN) może przenieść nas w fascynujący i tajemniczy świat Cirque du Soleil, a Valentina Marchei (ITA) stworzyć własny, bezceremonialny świat „Artysty”. Jedynie Jeremy Abbott (USA) potrafi oczarować tanecznymi sekwencjami w Bring Him Home, a Tomas Verner wciągnąć do wspólnej zabawy w sing, sing, czy interpretacji Draculi.
Tylko w parach sportowych Ksenia Stolbova / Fedor Klimov (RUS), stawiając na przyjemną grozę obrazowo prezentują się w Wywiadzie z Wampirem i Rodzinie Adamsów. Natomiast Włosi Stefania Berton / Ondrej Hotarek udowadniają, że Rolling Stons to nie tylko muzyka dla par tanecznych.

Kilka lat temu, kto by przypuszczał, że jest to w ogóle muzyka stworzona do łyżwiarstwa figurowego??

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moi Drodzy!
Proszę o niekomentowanie, słuszności czy braku słuszności, decyzji wykluczenia Rosjan z zawodów. Znając życie na blogu powstałby wielki zgrzyt, który przysłoniłby piękno sportu.

Dziękuję :)

Foto na blogu

Zdjęcia pochodzą głównie z portali: isu.org, wikipedia.org, , skatecanada.ca ,Yahoo! Sports i mają charakter informacyjny.
Copyright © Poczwórny Toeloop , Blogger